Dlaczego nie panikuję, choć moje inwestycje na giełdzie tracą na wartości.
- liczenasiebiecom
- 4 kwi
- 2 minut(y) czytania

Ostatnie dni na giełdzie nie należą do najspokojniejszych. W USA indeksy spadają po kilka procent dziennie – NASDAQ i S&P 500 zaliczyły wyraźne tąpnięcia. W Polsce? Podobnie. WIG20 traci ponad 4%, a w mediach przewijają się słowa takie jak "panika", "korekta", "spadki".
A ja… nie panikuję. to nie dlatego, że mam nerwy ze stali. Tylko, że zanim weszłam na giełdę przygotowałam się emocjonalnie na taką ewentualność. Przeżyłam ją już dwukrotnie (Covid i wybuch wojny w Ukrainie). Inwestuję świadomie i doterminowo, dlatego dziś jestem spokojna.
1. Spadki to część planu
Nie postrzegam spadków jako zagrożenia, lecz jako naturalny cykl rynkowy. Giełda nigdy nie rośnie w sposób ciągły. Nawet w długotrwałych okresach hossy występują korekty, co jest całkowicie normalne. Jeśli jest to dla ciebie niezrozumiałe, to zapraszam do lektury ebooka, w którym wyjaśniam strategię inwestowania pasywnego i długoterminowego.
Wystarczy spojrzeć wstecz: każdy poważniejszy spadek – pandemia w 2020 roku, kryzys finansowy 2008 roku czy pęknięcie bańki internetowej na początku lat 2000 – był okazją, a niecem świata.
2. Mam strategię, nie panikę
Moje podejście? Proste, spokojne, skuteczne:
inwestuję w ETF-y (czyli szerokie koszyki akcji),
robię to regularnie – niezależnie od tego, co dzieje się na rynku,
nie próbuję „przewidzieć dołka” ani „złapać górki”.
Nie muszę mieć racji dziś, jutro ani za tydzień. Wystarczy, że mój plan działa w długim terminie.
3. Czas to mój sprzymierzeniec
Nie inwestuję na tydzień czy kwartał. Inwestuję z myślą o emeryturze, o wolności finansowej, o spokojnym życiu za kilka – kilkanaście lat. A skoro nie zamierzam sprzedawać dziś, to po co mam się przejmować dzisiejszą wyceną?
Kiedy rynek spada, widzę jedno: tańsze zakupy. Te same ETF-y, tylko przecenione. Dla osoby, która regularnie inwestuje – to dobra wiadomość.
4. Nie inwestuję pieniędzy, które są mi potrzebne teraz
Nie inwestuję pieniędzy, które potrzebuję na życie. Mam również poduszkę finansową na wszelki wypadek. To, co inwestuję, to kapitał długoterminowy. Dlatego nie muszę w panice sprzedawać, gdy rynek się chwieje. Mogę przeczekać. Albo… dokupić więcej.
5. Bo edukacja naprawdę działa
Nie jestem cudotwórczynią. Po prostu przez ostatnie lata nauczyłam się, czym jest inwestowanie. Przeczytałam książki, posłuchałam mądrzejszych od siebie, wyciągnęłam wnioski. I najważniejsze: zaakceptowałam, że nie da się zarabiać bez ryzyka i bez spadków. Niektórych rzeczy nie da się przeidzieć. Trzeba mieć świadomość, że one się zdarzają.
Dzięki tej świadomości dziś nie klikam nerwowo w aplikację maklerską, tylko… piszę ten tekst, by Cię uspokoić.
I co dalej?
Dalej robię to, co zwykle:
regularnie inwestuję,
nie zmieniam strategii pod wpływem emocji,Włśnie na takie ewentualności ją tworzyłam.
obserwuję rynek, bo to dla mnie kolejne doświadczenie.
Inwestowanie to nie wyścig. To maraton. A najwięcej wygrywają ci, którzy po prostu… nie zrezygnowali.
Jeśli chcesz wiedzieć, jak wygląda moje podejście do inwestowania, jak zbudować portfel ETF-ów albo jak przetrwać gorsze momenty bez paniki – zapraszam Cię do zakupu e-booka. Tam znajdziesz konkretne narzędzia i proste strategie inwestycyjne. Dzięki niemu zaczniesz inwestować na giełdzie. Tam jest wszystko, co potrzebne początkującym inwestorom.
Comments